sobota, 5 marca 2016

Epilog

Londyn, 30 maj 2019


Droga Jade,


Wiem, że obiecałam, że nigdy więcej nie napiszę do Ciebie, ale tyle rzeczy się zmieniło. Na początku chcę Ci jeszcze raz podziękować, za to, że mnie wtedy uratowałaś. Oraz za to, że Niall dostał moje listy. Powinnaś też podziękować swojej kuzynce.
Co u mnie? Zapewne już wiesz z telewizji, gazet, radia czy internetu, że jestem z Niallem. Oficjalnie jesteśmy ze sobą już prawie 3 lata, ale dopiero niedawno się ujawniliśmy.
To stało się w 2016 roku, kiedy chłopaki zaczęli przerwę. Pojechaliśmy razem na wakacje i tak jakoś wyszło. Rok później w Walentynki mi się oświadczył. Zgodziłam się. Naprawdę jestem teraz szczęśliwa, w końcu. Dostałam drugą szansę od życia. Dostałam drugą rodzinę o której od tak dawna marzyłam. Teraz mam kogoś, kto jest dla mnie wszystkim, kogoś kto kocha mnie całym serce.
Teraz mieszkam w Londynie, razem z nim, wprowadziłam się do niego, kiedy zaczęłam studia w stolicy. Nialla i tak często nie było w domu przez swoją prace, a jak sam stwierdził przydałby się ktoś, kto będzie dbać o jego kwiaty. To było miłe z jego strony, choć wiem, że chciał mieć mnie przy sobie, mimo że wtedy tylko się przyjaźniliśmy się.
Za parę dni kończę studia i tak, studiowałam psychologię. Chcę pomagać takim osobom jak ja, tym którzy myślą, że są sami. Myślę, że jestem w stanie im pomóc, bo rozumiem ich problem.
W zeszłym miesiącu skończyłam praktykę w Ebonycare Children's Homes, chciałabym tam pracować, albo w Richard House Children's Hospice.
Niall bardzo mnie w tym wspierał, sam często przychodził i bawił się z dzieciakami. Tak właśnie poznaliśmy Olivera. Dodaję zdjęcie, które Niall zrobił naszej dwójce na drugim widzeniu jakieś trzy miesiące temu. Zrobił je u nas w kuchni, Oliver właśnie obudził się z popołudniowej drzemki i przybiegł do mnie, kiedy robiłam kolację.
Pokochaliśmy to dziecko od pierwszego wejrzenia. Ale od początku. Niall wyrwał się na kilka dni do domu, podczas krótkiej przerwy w trasie, chciał mi zrobić niespodziankę. Przyjechał do mnie do Ebony. Byłam w sekretariacie, mieli przywieźć dwulatka, którego wychowywała tylko matka i to śmiertelnie chora, której dni są już policzone - zmarła tego samego dnia. Biedne dziecko, taki mały, ale sama wiesz, że to nawet lepiej, bo był zbyt młody, by wszystko pamiętać. No ale, do pomieszczenia wpadli z opieki społecznej mówiąc, że chłopczyk im uciekł. Wybiegliśmy go szukać, gdy zza rogu wyszedł Niall niosąc go na rękach. I uwierz mi, to był najpiękniejszy widok na świecie. Żałuję, że nie miałam wtedy aparatu. Wyglądali jak ojciec z synem. Oli miał blond, trochę kręcone włosy i również niebieskie oczy. W tamtym momencie zdałam sobie sprawę jak bardzo go kocham, jak bardzo pragnę założyć z nim kochająca się rodzinę, która będzie się wspierać w szczęściu i nieszczęściu, chorobie i zdrowiu, dostatku czy nędzy, która po prostu zawsze będzie razem. W tamtym momencie tak naprawdę do mnie doszło, że jestem szczęśliwa z kochającym mężczyzną u mego boku. Naprawdę żałuję, że nie mogłam uwiecznić tej chwili na zdjęciu. Na ziemię sprowadził mnie krzyk chłopczyka, kiedy jedna z kobiet chciała odebrać go Niallowi. Dziecko zaczęło krzyczeć, że chce być z Niallem. Uśmiechnęłam się, bo naprawdę większość dzieciaków zawsze odnosi się z rezerwą do obcych, z resztą sama to wiesz z doświadczenia, ale jeśli chodziło o niego, to jakby miał aurę przyciągania do siebie. Poważnie, Jade, dzieciaki go wręcz uwielbiały. I wtedy mały Oli mnie dostrzegł. Uspokoił się i powiedział coś mojemu narzeczonemu na ucho a ten z uśmiechem przytaknął. A potem po prostu znalazł się już w moich ramionach, tuląc mnie mocno, mówiąc, że Chalii jest fajna.. I tak kilka tygodni od tego spotkania postanowiliśmy go adoptować.
Cóż Jade, jest jeszcze tyle ile chciałabym Ci opowiedzieć, ale po co pisać, kiedy można to opowiedzieć. Wybieramy się z Niallem do was. Ja chcę osobiście Ci podziękować za wszystko co dla mnie zrobiłaś. Po za tym, mamy dla Ciebie wspaniałą wiadomość. Do zobaczenia za niedługo.

Dużo miłości,
Charlie ♥


Kobieta złożyła list i włożyła go do koperty, pozwalając kilku łzom spłynąć po jej twarzy. Łzom szczęścia, bo jej podopieczna w końcu była szczęśliwa. W końcu dostała to na co zasługiwała. Dostała rodzinę, została otoczona ludźmi, którzy ją kochali a teraz sama kochała i dawała im siebie.
Jade uśmiechnęła się, na wspomnienie ostatnich lat, tych dobrych lat. Jak dziś pamięta, kiedy Charlie, Niall i Oliver ją odwiedzili kilka lat temu. Od razu pokochała to dziecko. Wtedy oznajmili jej, że biorą ślub i dziewczyna chciała, by to właśnie ona była jej druhną.
Kolejna łza spłynęła po jej policzku na wspomnienie tego jak kilka chwil wcześniej Charlie zadzwoniła do niej, trzy lata od tamtego momentu, i oznajmiła, że jej rodzina się powiększy. Wszyscy byli strasznie szczęśliwi, Nialla rozpiera duma a Oli tak się ucieszył, że będzie miał młodszą siostrę, już wytłumaczył im, że nie przyjmuje do wiadomości, że może urodzić się chłopczyk, oraz  już zrobił miejsce w swoim pokoju na łóżeczko, by w nocy, kiedy mała będzie miała koszmary, on będzie mógł być  przy niej.
Uszy kobiety przeszedł odgłos pioruna. Odłożyła list na stolik i wstała, by zamknąć otwarte okno. Patrzyła jak chmury powoli zbierają się nad miastem, sprawiając, że wszystko ogarniał przerażający mrok. Uśmiechnęła się, bo wiedziała, że i tak zawsze po burzy wyjdzie słońce.
Ta historia dowodzi tylko, że czasami życie nas nie szczędzi, jednak potem jest lepiej, cierpienie zostaje zastąpione zasłużonym szczęściem.


Nasze życie jest jak okropna burza z piorunami. Kiedy niebo jest czarne jak listopadowa noc, które co chwila przeszywa ogromna błyskawica wywołując u nas ciarki, jakby to była kolejna straszna rzecz, która spotyka nas w życiu. Próbując jakoś przejść przez to, odnaleźć schronienie i poczucie bezpieczeństwa jesteśmy narażeni na siarczysty deszcz, który czasem zmienia się w grad, a ten niszczy wszystko na swojej drodze, łamiąc gałęzie drzew i roztrzaskując szyby w autach na drobne kawałki, jak nasze serce, kiedy ktoś nas rani. Smagani przez porywisty wiatr upadamy kilka razy, jednak podnosimy się walcząc dalej. I kiedy burza zmienia się w istne piekło, myślimy, że to już koniec, że dłużej tak nie możemy i chcemy się poddać, na niebie pojawiają się przejaśnienia. Potem pojawia się tęcza, która jest nadzieją na poprawę i zwiastuje spokój i ulgę, której proces kończy się w końcu długo oczekiwanym szczęściem, czyli pokazaniem się słońca.

KONIEC

~~~~~~
Koniec... ;( Bosh nawet nie wiecie ile łez wylałam czytając to ff, ile wylałam tłumacząc to i później pisząc, bo w końcu Charlie zaznała szczęścia, które zawsze się jej należało.. I nawet jeśli Georgia w swoich planach by ją uśmierciła, ja zakończyłabym to właśnie w taki sposób, bo Charlie na to zasługiwała, Niall na to zasługiwał... My na to zasługiwaliśmy.
I jak już kiedyś pisałam co nie co, jakoś trudno mi się z tym rozstać. Byłam jak Niall, porwało mnie od pierwszego listu i z każdym kolejnym coraz bardziej się w tym ff zakochiwałam, bo to było coś pięknego. A fakt, że ta historia jest tak inna od tych wszystkich na topie, z gangami, seksem itp, sprawiało, że była jeszcze piękniejsza, bo nie potrzeba było tych wszystkich rzeczy, by TOLTN urzekło tyle osób.
I dlatego nie rozstaję do końca. Nie będzie to druga części czy jakiś sequel, choć będzie to ich historia. Na razie nic więcej nie zdradzę, ale jak tylko ogarnę wszystko napiszę tutaj, a już mam zaczęte, więc no..?


Mały spoiler: teraz Niall będzie pisał listy, i zdradzę, że akcja będzie się dziać w 2015 roku, mniej więcej po odejściu Zayna, do końca trasy i to wcale nie to o czym teraz myślicie (chyba) ?
Więc see ya soon ♥
PS. Ostatnio znalazłam to foto i myślę sobie, no czemu nie Charlie? ♥ aka Pierwszy koncert 1D; backstage



wtorek, 1 marca 2016

Twenty Two Letters

"Jestem Jade, tak przy okazji. I widzę, że otrzymałeś listy."

"Ale..." zaczął Niall.

"Jak się znalazły u mnie?" Przerwała mu kobieta. "Listy przyszły jakoś kilkanaście tygodni od wysłania ostatniego listu. Charlie wysłała je na zły adres, a że nie było nadawcy wróciły na pocztę z której zostały wysłane. Kobieta, która tam pracowała zapamiętała Charlie. Była zaciekawiona komu wysyła te listy, bo wiedziała, że jest sierotą i nie ma żadnej rodziny. I tak te listy z powrotem wróciły tutaj, do mnie."

"Więc to Ty je mi dostarczyłaś do hotelu?"

"Nie, nie. W tym samym dniu odwiedziła mnie kuzynka. Potem przyszła pani Porter, listonoszka z listami Charlie i tak jakoś zaczęłam wspominać o niej i Debby, moja kuzynka, powiedziała, że za kilka dni do ich hotelu, gdzie pracuje jako sprzątaczka, mieli przyjechać One Direction. I po wysłuchaniu całej historii Charlie pani Porter zasugerowała, że te listy powinny zostać przeczytane, że Charlie przeszła tak dużo. Po prostu na to zasługiwała."

"Ale dlaczego?" Powiedział ze łzami w oczach Niall. Czuł jak powoli zaczęła ogarniać go złość.

"Co dlaczego?"

"Dlaczego to zrobiliście? Chcieliście mnie ukarać, tak?"

Jade była kompletnie zdezorientowana, nie wiedziała co chłopak miał na myśli.

"Ukarać? Za co, Niall?"

"Za to, że mnie nie było przy niej... kiedy mnie potrzebowała. Chcieliście bym poczuł się winny tego co zrobiła! Bo jakiś głupi gwiazdor nie...."

"Czekaj, Niall!" Kobieta mu przewała. Ogarnął ją lekki strach. I wtedy zrozumiała. "Co było w ostatnim liście?"

"Napisała... napisała, że chce się zabić. Ona.." Chłopak znów się rozpłakał.

"Niall, nie. Posłuchaj mnie. Niall!"

Krzyknęła, kiedy chłopak nie zwracał na nią uwagi pogrążony we własnym świecie.

"Charlie żyje."

"Co?!!!!"

"Boże, przepraszam. Widziałam jak rano szła wysłać Ci list. Była szczęśliwa, mówiła, że musi się z Tobą tym podzielić...." urwała, "Nie wiedziałam, że był jeszcze jeden.. Naprawdę nie wiedziałam, Niall. Przepraszam. Ale Charlie żyje. Zdążyłam w ostatniej chwili.... Lekarze powiedzieli, że gdybym przyszła 5 minut później płukanie żołądka nic by nie dało."

"O mój Boże!" Krzyknął przerażony, ale także poczuł jak kamień spada mu z serca. Szybko wstał. "Ona tu jest? Gdzie? Ja muszę się z nią zobaczyć."

"Niall, trochę się pozmieniało. Usiądź, proszę."

"Co? Chyba nie chcesz powiedzieć, że ona..."

"Nie, nie. Mówiłam, że żyje. Jest z nią dobrze, ale, Niall, posłuchaj. Pewnie wiesz, że znalazło się zainteresowane małżeństwo..."

"Wiem." Przerwał jej chłopak.

"Zresztą, co ja będę Ci dalej opowiadać. Sam zrozumiesz, kiedy to przeczytasz. List jest z zeszłego miesiąca."

Kobieta wstała i podeszła do biurka, z szuflady wyjęła kopertę z której wyciągnęła list, który podała Niallowi, a ten nie czekając wziął się za czytanie.



Droga Jade,

Na samym początku chcę Ci podziękować za to, że mnie uratowałaś i od razu przeprosić, za to, że miałam do Ciebie ogromny żal, że to zrobiłaś, ale wtedy tego nie rozumiałam.

Zrozumiałam to wszystko jakiś czas temu. A raczej ktoś mi to zaczął powoli uświadamiać. To zasługa Eddie'go. Moi drudzy rodzice, jejku jak to ciągle dziwnie brzmi, choć minęły już 3 miesiące, ale przyzwyczaiłam się w większości do nowej sytuacji, do nowego domu, do nowej rodziny, drugiej mamy, do drugiego taty, i myślę, że zaczyna mi się podobać takie nowe życie; no więc jest jeszcze Eddie, został adoptowany rok temu, pewnie o tym wiesz, bo takie rzeczy przecież były we wniosku adopcyjnym, no ale mam brata. I uwierz mi, że bardziej energicznego siedmiolatka w życiu niewidziałam. Przy nim nawet Ruby miała na noc. Trafił do domu dziecka w wieku 5 lat, kiedy zabrano go z jego domu. Matka zmarła, kiedy miał 3 latka, a ojciec? Cóż, kompletnie się nim nie interesował i to do takiego stopnia, że dopiero po kilku dniach zorientował się, że go nie ma. W głowie miał tylko alkohol i libacje z osobami swojego pokroju. Nie wspomnę już o tym, że za brak pieniędzy na kolejną flachę obwiniał i karał własne dziecko, które oczywiście nie było niczemu inne. Biedny dzieciak. 

Kiedyś Ci opowiadałam o tym, jak bardzo kochałam piłkę nożną. Chyba już wiesz, co robimy całe popołudnia i wieczory, dopóki druga mama nie zacznie krzyczeć "Na miłość boską, Charlie, chodźcie do domu. Jutro szkoła!" Ale potem Adam, czyli drugi tata dołącza do nas mówiąc "Daj spokój, Sophie. Nie psuj zabawy." I tak całą czwórką wygłupiamy się aż kompletnie się nie ściemni.

To jest piękne. Coś czego brakowało mi kiedyś. Te wspólnie spędzone chwile, nigdy tego nie zaznałam, nie licząc tych dni w szpitalu z Elizą. Czasami zaczynam rozmyślać nad tym co by było gdyby.. Wiem, że nie powinnam tego robić i naprawdę staram się i nawet mi się udaje zostawiać całą przeszłość za sobą, choć czasami jest mi ciężej. Mam te dni, wtedy nie mam siły wstać z łóżka, nie mam ochoty z nikim rozmawiać, nie chcę nikogo widzieć, ale wtedy pojawia się Eddie. Wiesz, myślę, że robię to także dla niego. Chciałabym by miał normalne dzieciństwo, by zapomniał, by był po prostu szczęśliwy. Nie chciałabym, aby kiedyś skończył jak ja, albo te inne smutne dzieci, które poznałam u tych wszystkich lekarzy, bo każdy z nas ma swoją własną historię, i każdy z nas przeżywa ją na swój własny sposób. Muszę to zrobić dla niego, ale nie tylko, także dla siebie. Teraz mam osoby, które mnie kochają, wspierają, po prostu wiem, że nie jestem sama. I natakie dni właśnie mój mały braciszek jest najlepszą terapią.

Jest dobrze, Jade. Z dnia na dzień jest lepiej. Teraz widzę swój błąd jakim było przelewanie tego co we mnie siedziało na kawałek papieru. Choć w sumie, nie. Nie uważam, że to było głupie, bo skoro nikomu nic nie mówiłam, i jestem pewna, że nie powiedziałabym tego nikomu, to jednak nie trzymałam tego w sobie, a to jest najgorsze. Głupie było to, że jak ostatnia idiotka wierzyłam, że osoba, która była moim idolem, osoba, którą kochałam infantylną miłością, porzuci wszystko i przyjedzie mnie "uratować". Naprawdę wierzyłam, że pewnego dnia do mojego pokoju zapuka jedna z najbardziej znanych gwiazd na świecie. Choć w sumie to nie było jeszcze takie złe. Byłam nastolatką z marzeniami, ale one doprowadziły mnie do ostateczności. Moja depresja i wmawianie sobie, że każda bliska mi osoba odchodzi z mojego powodu nie zwiastowało nic dobrego, a on był wtedy jedyną bliską mi osobą, Jade. Byłam w takim stanie, że nie obchodziło mnie nic i nikt, oprócz niego. To było wręcz zabójcze a fakt, że już wtedy byłam psychicznie i duchowo zniszczona nie pomogło. Ale teraz jest dobrze. Staram się ograniczać wszystko co z nim związane choć czasami to naprawdę trudne przy tej całej gorączce ich sławy, ale nauczyłam się go ignorować. I są chwile, kiedy nawetzapominam, że kiedyś go kochałam. I myślę, że z czasem będziecoraz lepiej.

Wiem, że nigdy nie będę do końca wyleczona, bo moje serce zbyt dużo razy zostało zranione, ale nie boję się już zmykać go przedludźmi. Teraz już to wiem.

Nie napiszę już więcej do Ciebie. To pierwszy i ostatni list. Po prostu chciałam napisać proste "Dziękuję" i "Przepraszam", ale się rozpisałam.

Trzymaj się Jade.

Jeszcze raz dziękuję.

Dużo miłości,

Charlie ♥


***


Nie było słów, by mógł opisać jak się czuje. Jeszcze nigdy nie był tak zestresowany i zdenerwowany jak teraz. Takiego supła w żołądku nie miał nawet, kiedy szedł na przesłuchanie do Xfactora. Nigdy. Afakt, że mógł spotkać nowego ojca Charlie sprawiał, że czułsię jeszcze gorzej. Co jeśli on go rozpozna, jeśli będzie wiedział, że jest powodem przez który w jakimś stopniu jego przybrana córka cierpiała, chciała się zabić? Co jeśli wyrzuci go zanim ten spotka Charlie? Co jeśli to jednak Charlie nie będzie chciała się z nim zobaczyć? Co jeśli naprawdę o nim zapomniała? Jeśli ma nowe życie w którym już dawno nie ma miejsca dla niego. Co jeśli jest szczęśliwa z kimś innym, kto ją wspiera, jest przyniej i robi te wszystkie rzeczy, które on powinien robić. Te pytania sprawiały, że serce podchodziło mu do gardła i było mu niedobrze. Przeczytał list do Jade i wiedział, że Charlie może nie chcieć się z nim zobaczyć, ale po prostu musiał spróbować. Musiał, mimo że wiedział, że dziewczyna postawiła pod nim kreskę i zaczęła nowe życie, życie bez niego. Ale po prostu w głębi serca czuł, że musi pojechać do niej i ją zobaczyć, przekonać siebie, że była prawdziwa, że nie wymyślił jej sobie, że chłopak nie zwariował.

Kurka, Niall, opanuj się. Będzie dobrze. Wdech. Wydech. Wdech. Wydech. Sam próbował się uspokoić, ale nie wychodziło mu to za dobrze, ponieważ zawrócił, stwierdzając, że wraca do domu. Jednak po kilku krokach odwrócił się i znów skierował się w stronę domu Charlie, mentalnie uderzając się w twarz w tamtym momencie. Przecież nie przeszedł tak długiej i ciężkiej drogi tylko po to, aby teraz, kiedy już stoi pod jej drzwiami zawrócił. Nieważne co się stanie, czy będzie chciała z nim pogadać, czy nie, musi dać jej znać, że przeczytał te listy, że był tam i słuchał, "mimo że spóźniłeś się o kilka miesięcy.", pojawił się głos w jego głowie. Po prostu musi to zrobić. Nie zdążył się nawet przygotować psychicznie, kiedy jego ręka wystrzeliła w stronę dzwonka.

Czuł się jak te wszystkie nastolatki z tych komedii romantycznych, które dzwonią do swoich crushów i kiedy ten odbiera one po prostu się rozłączają. Tylko, że on chciał uciec w momencie, kiedy usłyszał przekręcanie zamka w drzwiach.

Otworzył mu jakiś ciemnowłosy mężczyzna, który jak stwierdził Niall, musiał być Adamem.

"Ja.. um.. jestem.." Niall zapomniał swojego języka.

Weź się w garść, stary. Boisz się jednego faceta, kiedy występujesz przed tysiącami? Wziął głęboki oddech.

"Witam, czy zastałem Charlie?" Zapytał z nadzieją w głosie, że mężczyzna go nie rozpoznał i zawoła swoją przybraną córkę. Ten spoglądał na niego przenikliwym wzrokiem i kiedy już się przygotował na porażkę, on się uśmiechnął i powiedział, Tak, już ją wołam, a Niall poczuł ogromną ulgę.

"Charlie? Możesz zejść? Jakiś chłopak do Ciebie." Zawołał ją i odszedł, pozostawiając chłopaka przy otwartych drzwiach.

"Do mnie? Kto?" Usłyszał w oddali zbliżający się głos i odgłos skrzypienia schodów i kiedy ją zobaczył poczuł jak wszystkie jego troski spływają z niego jak deszcz po szybie. Każda obawa, strach i ta niepewność, że z Charlie jest coś nie tak teraz znikły. Stała przed nim, żywa i miała się dobrze. Wiedział, że jest prawdziwa, że nie była wytworem jego wyobraźni. Miał ochotę po prostu rzucić się na nią i przytulić ją z całej siły, powiedzieć jej, że już tu jest. Już nawet czuł jak jego noga sama się podnosi, by zrobić krok w jej stronę, kiedy ona zszokowana jego widokiem odezwała się pełna zdezorientowania i rezerwy.

"Niall?"

Chciał ją przytulić, ale ona odsunęła się do tyłu. Zabolało go to, choć spodziewał się tego. Niall cofnął się trochę do tyłu a dziewczyna wyszła przed drzwi, zamknęła je, po czym zeszła z werandy, by zachować dystans między nimi, po czym objęła się ramionami.

"Co Ty tu robisz?" Zapytała rozglądając się wokoło jakby szukała ukrytej kamery, bo to było wręcz niemożliwe, by osoba której tak mocno potrzebowała kilka miesięcy temu pojawia się teraz, kiedy ona o nim zapomniała, kiedy chciała wymazać go ze swojej pamięci i prawie jej by się to udało, gdyby nie pojawił się u progu jej domu. Czuła lekką złość na niego, bo wspomnienia, które zatrząsnęła jakiś czas temu w ogromnym sejfie, właśnie zalewały ją niczym ogromne fale tsunami. Popatrzyła na niego zaciskając szczękę, była zła, nawet bardziej niż początkowo myślała, ale nie za to, że nie przyjechał wtedy, gdy go potrzebowała, ale przez to, że zniszczył wszystko to co próbowała osiągnąć przed tak długi czas. Jednak gdzieś w głębi duszy czuła się inaczej, poczuła jakieś ciepło, namiastkę oparcia, spełnienia i spokoju, nie potrafiła tego określić, ponadto mimo że chciała na niego naskoczyć, pragnęła także go w końcu przytulić. Chciała go też wysłuchać i to wszystko powodowało, że ogarniały ją sprzeczne uczucia, nie czuła się pewnie, wręcz przeciwnie, czuła się osaczona własnymi emocjami oraz wspomnieniami.

Niall nie wiedział co powiedzieć. Pierwszy raz w życiu zabrakło mu języka w gębie. Miał ułożone w głowie to co ma powiedzieć i przemyślane te słowa kilkadziesiąt razy teraz, ale po raz pierwszy w życiu nie mógł wydusić słowa.

"Ja..."

"Co? Zrobiło Ci się mnie żal? - złość jednak wzięła górę. - A może poczułeś wyrzuty, że jakaś dziewczyna się zabiła, bo jej nie odpisywałeś i przypadkiem się dowiedziałeś, że to nieprawda?" Odpowiedziała oskarżycielskim tonem.

"To nie tak... Wcale tak nie było, Charlie. Ja... - dziewczyna chciała się wtrącić, a on poczuł potrzebę jak najszybszego wytłumaczenia jej wszystkiego - Wysłałaś te listy pod zły adres, dlatego wróciły na pocztę i potem w ręce Jade, a ja dostałem je dopiero kilka tygodni temu. Wszystkie razem, w jednej paczce. Znalazłem je pod drzwiami pokoju w hotelu. Było to dziwne, bo skąd się tam wzięły te listy i jeszcze fakt, że pierwszy był napisany prawie rok od momentu, kiedy je dostałem..."

"Ahh no tak, Jade. Mogłam się domyślić.." Przewała mu, jednak on kontynuował dalej.

"Wiesz, najpierw myślałem, że to zwykłe listy od fanów, ale gdy tylko przeczytałem pierwszy list, wiedziałem, że będą one wyjątkowe. Wciągnęły mnie. Ty mnie wciągnęłaś. Po kilku listach chciałem Cię odnaleźć. Musiałem to zrobić.." głos mu się załamał. "To zabijało mnie od środka, bo nie było żadnego adresu. Dosłownie, Charlie. Byłem nieobecny, zaczynałem się zamykać w sobie, nie potrafiłem się na niczym skupić, i wiedziałem, że byłem w kropce i to było straszne. Nie wiedziałem co ze sobą począć, a Twoje listy... sytuacja się pogarszała. Byłaś moim małym sekretem, kimś wyjątkowym, ale potem nie wytrzymałem, potrzebowałem pomocy. I gdyby nie Liam, teraz pewnie wylewałbym swoje serce gdzieś wciśnięty w kąt garderoby czy łazienki. To on odkrył, że w jednym z listów napisałaś gdzie mieszkałaś... Ja nie wiem, co bym bez niego zrobił."

Uśmiechnęła się. To chyba dobry znak, pomyślał.

"Tak, Liam to naprawdę wielki człowiek."

"Dlatego ma jedną nerkę..."*

"Bo Bóg nie mógł zmieścić jego ogromnego serca." Dokończyła Charlie.

Oboje się uśmiechnęli. Jednak uśmiech dziewczyny zniknął tak szybko, jak się pojawił. Przez moment naprawdę czuł jakby wszystko miało się ułożyć. Jakby Charlie miała rzuci się mu w ramiona i wszystko zakończy się szczęśliwie, ale gdy tylko zniknął jej uśmiech, wiedział, że to nie jest żadny film czy fanfiction i nie wszystko jest takie kolorowe jak w nich.

"Rzeczy się zmieniły, Niall." Odpowiedziała po chwili, a on spuścił swoją głowę.

"Rozumiem." Powiedział ze smutkiem w głosie. Był smutny. Właściwie nie był smutny, oszukiwał siebie, był zawiedziony. Nie tak wyobrażał sobie to spotkanie, ale z drugiej strony czuł ogromną ulgę i radość, bo Charlie żyła i jak widać miewa się świetnie. Przecież to było dla niego ważne, by w końcu wszystko było w porządku, by miała dobre życie, by miała kochającą rodzinę, by była szczęśliwa. To było dla niego najważniejsze, tylko to się liczyło. Jednak w głębi duszy wiedział, że łamie się jego serce. Chciał być tu dla niej, uświadomić jej, że da radę, ale ona go już nie potrzebowała. "Tamta" Charlie go potrzebowała, jednak "ta" już nie, bo poradziła sobie bez niego.

"Rozumiem." Powtórzył. Jego odczucia były mieszane. Szczęście Charlie dawało mu radość jak i cierpienie. "To.. ja będę się zbierał. Chciałem tylko powiedzieć, że byłem tam i słuchałem. I zawsze uważałem, że byłaś i jesteś najsilniejszą osobą jaką kiedykolwiek spotkałem... ja... musiałem.. po prostu musiałem Ci to powiedzieć... Cieszę się, że jesteś szczęśliwa. W końcu. Zasługiwałaś na to jak nikt inny."

Dziewczyna nic nie odpowiedziała. Niall kiwnął głową i odszedł zaciskając szczęki, by powstrzymać łzy.
Charlie przetrawiała to co powiedział przed chwilą. Nie ważne jak bardzo chciałaby się teraz na niego gniewać, że zniszczył mury, które chroniły ją od tych chwil, które chciała wyprzeć z pamięci, jednak nie potrafiła. Właśnie wtedy zrozumiała, że to jest częścią jej. To co nas spotyka, to co przeżywamy w życiu, wszystkie wzloty i upadki, to wszystko nas kształtuje, buduje naszą osobowość, bo wszystko co w danym momencie nas osłabia i kopie, kiedy leżymy na ziemi sprawia, że stajemy się silniejsi i pokazuje, że zawsze byliśmy silni, ale o tym zapomnieliśmy. Teraz to zrozumiała.Wypierając się tego co stało się w przeszłości, nie była w 100% sobą a tylko powłoką bez tego całego ciężaru, który sprawia, że człowiek tym kim jest.

A Niall? Przyjechał tutaj, by powiedzieć jej, że przeczytał listy, mimo że sprawa była przedawniona. Tylko po to, by powiedzieć jej, że zawsze uważał ją za kogoś silnego. Nie musiał tego robić a jednak. Dlaczego? Przecież mógł wysłać kogoś z odpowiedzią. Mógł zostawić przecież jakiś list Jade. Nie musiał do niej przyjeżdżać. Nie rozumiała tego. Miał swoje można powiedzieć idealne życie i znalazł czas dla kogoś takiego jak ja? Nie potrafiła tego zrozumieć.

Kiedy przeszedł parę metrów usłyszał jej głos. Odwrócił się, a ona powtórzyła.

"Dlaczego? Nie rozumiem."

"Czego?" Zaczął zbliżając się z powrotem w jej stronę. "Tego, że naprawdę poczułem się Twoim przyjacielem? Tego, że musiałem się upewnić, że wszystko w porządku, że nic Ci nie jest? Że żyjesz? Wiesz, kilka listów zostawiłem sobie na podróż, ostatni przeczytałem już przed domem dziecka i to była najgorsza chwila wmoim życiu. Poczułem jakby ktoś wyrwał mi kawałek serca.. Przez ten cały czas żyłem tym, by Cię spotkać, Charlie, i powiedzieć Ci, że byłem tam, czytałem i słuchałem Cię, nawet jeśli te listy były napisane tak dawno temu... Po prostu chciałem Ci powiedzieć, że byłaś i nadal jesteś najsilniejszą osobą jaką kiedykolwiek w życiu spotkałem. Że jesteś moją małą wojowniczką... Że zawsze w Ciebie wierzyłem.. Przytulić Cię.. tak mocno byś poczuła się powytulana za te wszystkie czasy, kiedy tego potrzebowałaś, a nie miał kto tego zrobić. Po prostu, Charlie. Mimo że nigdy Cię nie spotkałem, zakochałem się w Tobie i po prostu musiałem tu przyjechać.."

"Co...ś Ty powiedział?

"Czy to nie jest niezwykłe zakochać się w kimś kogo się nigdy nie spotkało?" Zaśmiał się lekko chłopak.

"Ale..." Dziewczyna była w kompletnym szoku. "Ja... Niall.."

"Rozumiem. Rzeczy się zmieniły." Zacytował jej słowa. "Po prostu chciałem byś to wiedziała. Jesteś naprawdę wyjątkową i jedyną w swoim rodzaju dziewczyną i naprawdę chciałbym być chociaż Twoim przyj.."

Jednak chłopak nie dokończył, bo Charlie rzuciła się mu na szyję a on ją przytulił. Mocno i szczerze. Za te wszystkie czasy, kiedy ona tego potrzebowała, za te wszystkie czasy, kiedy on chciał to zrobić, kiedy czytał jej listy.

Po prostu stali po środku drogi wtuleni w siebie. Słowa nie były teraz potrzebne, ten gest sam w sobie w tamtej chwili był odpowiedzią na wszystko a na wszystko inne przyjdzie jeszcze czas, bo wtedy liczyła się tamta chwila.



* Akcja rozgrywa się w pierwszych miesiącach 2013, więc wtedy jeszcze cały świat w raz z Liamem był przekonany, że ma jedną nerkę, co Directioners tłumaczyli często wielkim serce chłopaka.




~~~~~~~~~~~~~~

Ostatni rozdział. Nie wierzę, że to już prawie koniec. Został epilog, który pierwotnie miał być częścią tego rozdziału, ale (mały spoiler) każdy rozdział to jeden list, więc trochę by to nie pasowało....

poniedziałek, 18 stycznia 2016

Twenty One Letters To Niall

Życie człowieka jest jak świeczka.
Czasami sama wypala się powoli. Czasami pali się bardzo jasno, lecz zbyt szybko się spala. Czasami jest złamana gdzieś w środku i gaśnie niespodziewanie, a czasami to my sami lub ktoś po prostu zdmucha nasz płomień."


¤~~~~¤


Niall nie był pewny jak dotarł z dworca pod bramę domu dziecka. Wszystko było jakby za mgłą, w jego myślach była tylko ona, Charlie. Wiedział tylko, że modlił się i błagał Boga, by dziewczyna żyła. Jego oddech stawał się cięższy z każdą minutą. Jego serce waliło tak bardzo, że robiło mu się aż słabo.
Dostrzegł pustą ławkę pod wielkim klonem, niedaleko chodnika prowadzącego do głównych drzwi, skierował się w jej stronę. Spojrzał w stronę budynku, na okno ze zdjęć na Google Earth, teraz było lekko uchylone.
Czy to był pokój Charlie?
Czy była tam?
Czy siedziała przy biurku i odrabiała zadanie domowe?
A może jeszcze była w szkole?
A może leży kilka metrów pod ziemią? Pojawiła się myśl w jego głowie.
Nie! Krzyknął. Podkręcił gwałtownie głową, chcąc pozbyć się tego zdania ze swojego umysłu. Charlie żyła, obiecała mu to w ostatnim liście, obiecywała w innych. Musi żyć. Musi. W jego niebieskich oczach pojawiły się łzy, jednak szybko je otarł. Wyjął z kieszeni paczkę listów, zostawił ostatni, dwudziesty pierwszy list a resztę z powrotem schował. Drżącymi dłońmi otworzył kopertę i wyjął zapisaną kartkę. Wziął głęboki oddech i zaczął czytać.

Drogi Niallu,
Poddałam się. Nie mogę tak dłużej, Niall. Już nie mogę. Miałam napisany inny list do Ciebie. Miałam Ci go dziś wysłać, ale czy to ważne? Nie... już nie. Właśnie przekupiłam Shelby, by wysłała do Ciebie ten list. Za co? Za wszystkie moje plakaty, wszystkie rzeczy jakie miałam z wami, i tak, Shelby była waszą fanką. Trafiła tutaj jakiś miesiąc temu. Dlaczego to robię? Mi te rzeczy nie będą już potrzebne, ale czy to ważne? Nie... już nie.
Czy ważna jest treść tamtego listu? Nie... już nie. Czy ważny jest fakt, że jeszcze dziś rano byłam naprawdę szczęśliwa? Nie... już nie. Czy ważne jest to, że byłam taka od tygodnia, kiedy zjawiło się małżeństwo i pytali o mnie i byli mną zainteresowani? Nie... już nie. Nie ważne jest, że w końcu miałabym szansę na normalny dom. Już nie. Wszytko co stało się dziś przed południem nie jest ważne. Już nie jest ważne, Niall. Nie mogę tak dłużej. Już tak dłużej nie mogę.
Serce chłopaka stanęło na moment. Poczuł jak gorąc wypełnia każdą część jego ciała. Nie, nie, nie... powtarzał w myślach. Bał się tego, co przeczyta dalej. Musiało zdarzyć się coś strasznego, że dziewczyna poddała się w momencie, kiedy jej największe marzenie miało się spełnić, kiedy w końcu pojawiła się szansa na szczęście.
Pewnie myślisz... baaa.. nie myślisz, bo przecież Ty nie czytasz tych listów, nigdy ich nie czytałeś i nigdy nie przeczytasz. No bo po co miałbyś czytać „jakieś wypociny nieudolnej, słabej i bezwartościowej dziewczyny."
Co?" Powiedział na głos blondyn. „To nie prawda. Czytam je! I wcale tak nie myślę!"
Fran mi to dziś uświadomiła. Uświadomiła mi wiele rzeczy. Wiesz jak to jest. Nigdy do końca nie uwierzysz w coś, co w głębi duszy wierzysz, dopóki nie usłyszysz tego z ust innej osoby. Ale taka jest prawda. Fran i jej koleżanki pewnie teraz śmieją się i świętują swoje zwycięstwo, bo wygrały, Niall. Pokonały mnie, rozbiły każdą cząstkę mojego serca, rozdeptały moją i tak cierpiącą duszę, rozdarły mnie na kawałki. Po prostu zniszczyły mnie. Udało im się to, co tak długo chciały zrobić. I stwierdzenie, że słowa bolą bardziej niż czyny, jest prawdziwe. I miały rację we wszystkim co powiedziały. Że świat będzie miał się lepiej, bez takiego nędznego człowieka jak ja. To prawda, jestem tylko uciążeniem dla wszystkich, ostatnio potrafię tylko płakać i użalać się nad sobą.
Nie..! Niall miał ochotę przerwać czytanie listu. Miał ochotę wstać z ławki i znaleźć tą szkołę. Znaleźć te dziewczyny i pogadać z nimi. Jak one śmiały? Był wściekły, naprawdę wściekły. Jak można tak traktować kogoś, kto im nic nie zrobił? Jak można wyżywać się na kimś, poniżać, prześladować i uważać się za kogoś lepszego? Naprawdę kipiał ze złości. Nie mógł pojąc jak ktoś może być tak bezduszny jak te dziewczyny. Zachowały się niczym dzikie zwierzęta, niczym potwory. Chłopak pokręcił głową. Jak mogły zrobić to tak wspaniałej osobie jak Charlie, jego Charlie. To była prawda, była jego Charlie. Była jego sekretem przez tak długi czas, gdyby nie potrzebował pomocy, pewnie nawet Liam by się o niej nie dowiedział. Była jego, bo miała jego serce. Wyrwane tak nagle i tak mocno, że nawet się nie zorientował kiedy. Kochał tą dziewczynę, mimo że nigdy nie widział jej na oczy. Zakochiwał się w niej od początku jej listów. Najpierw powoli jak człowiek zapadający w sen, a potem nagle i całkowicie. To normalne, że chciał ją chronić i sprawić, że każdy kto kiedykolwiek ją skrzywdził, zapłacił za to. Zamknął oczy i zrobił kilka głębokich oddechów, by się uspokoić. Nie zrobi tego. Nie zniży się do ich poziomu, poza tym musiał dokończyć list. Zająć się tym co ważne, zająć się Charlie. Moją Charlie, pomyślał chłopak.
Obiecałam, że będę silna... dla Ciebie... ale, Niall, ja dłużej nie potrafię. Poczucie winy jakie noszę w sercu, ciężar jaki dźwigam jest zbyt ciężki do udźwignięcia.
Nie licząc dzisiejszego dnia, Fran dała mi spokój. Naprawdę. Okazało się, że tamta dziewczyna z łazienki poskarżyła się nauczycielce. I mimo że ja nic nie powiedziałam, kiedy wezwano mnie do pokoju nauczycielskiego i zapytano o tamten dzień, po prostu siedziałam ze spuszczoną głową, powtarzając w myślach „Czy mogę już iść?", kiedy oni robili ten swój wykład; to i tak zostały zawieszone w prawach ucznia na dwa tygodnie.
Tak jak już pisałam, wybrałam się dziś na pocztę wysłać Ci list, ale to nie ważne co tam było, już nie. Prawie byłam na miejscu, kiedy zza rogu wyszły Fran i jej świta. Poważnie myślałam, że się na mnie rzucą i pobiją za to, że zostały ukarane. Ale nie. Po prostu stały naprzeciw mnie przez chwilę i patrzyły z politowaniem. Nie wiedziałam co się działo, byłam naprawdę przestraszona. I potem Fran powiedziała: „Skończyłyśmy z Tobą. Jesteś zbyt niebezpieczna. Przyciągasz śmierć. Zabiłaś swoich rodziców, Twoja siostra odeszła tak szybko, bo się poddała. Przez kogo? Przez Ciebie." W moich oczach pojawiły się łzy. Niall, ja nie wiem skąd one to wiedziały? Nikt nie wiedział. Nikt. Nauczyciele, niektórzy uczniowie wiedzieli tylko, że rodzice zginęli w wypadku a Eliza miała raka. Ale one wiedziały. Wiedziały jak było naprawdę. Wiedziały, że to była moja i tylko i wyłącznie moja wina. Zabiłam dwójkę najbliższych mi osób. Przyczyniłam się do szybszej śmierci jedynej osoby, która mi została. Jestem mordercą, Niall. Najgorszym mordercą, bo byłam nikim innym niż rozwydrzoną nastolatką egoistycznie zapatrzoną w siebie. Zabiłam ich, Niall. Mamę, tatę, Elizę. Zabiłam ich, całą trójkę. To wszystko moja wina!
Nie, kochanie! To nie Twoja wina, nie zabiłaś ich. Zginęli w wypadku. Eliza przegrała walkę z rakiem." Niall dławił się własnymi łzami.
I kiedy ledwo stałam próbując złapać oddech, Fran z uśmiechem na twarzy kontynuowała. „Dziewczyny trzeba przyznać, że nasza Charlie jest nawet, nawet. Na pewno byli jacyś adoratorzy, bo nie uwierzę, że było inaczej, co Charlotte? Co się z nimi stało? Uciekli, gdzie pieprz rośnie? Zostawili Cię? A może też umarli? Dlaczego myślisz, że Alice odeszła, co? Wiedziała czym jej grozi przyjaźń z Tobą, dlatego spierdoliła na drugi koniec kraju. Jej rodzice bali się, że odbierzesz im córkę, bo jesteś jak te okropne koty w domach spokojnej starości, które wskakując na czyjeś łóżko, zwiastują jego śmierć. Więc my też powinnyśmy się trzymać od Ciebie z daleka, bo kto wie, może będziemy następne, a życie nam miłe." Potem jedna z nich zauważyła kopertę. Chciały mi ją wyrwać, ale trzymałam ją tak mocno, że w końcu rozdarła się na trzy części. Zdołały jednak przeczytać adresata. Zaczęły się śmiać, śmiać ze mnie. Naprawdę w tamtym momencie zdałam sobie jaką idiotką byłam. Dalej jestem, bo w końcu piszę do Ciebie ten list, Niall. Ciągle mam nadzieję, że czytasz, ale nie martw się, obiecuję Ci, że to jest już ostatni list do Ciebie, Niall.
Charlie, nie, proszę." Błagał chłopak jakby to coś miało dać.
Potem rzuciły mi strzępkami listu w twarz i odeszły. A ja stałam tak chyba z godzinę w totalnym szoku. Nawet nie wiem, kiedy przestałam płakać, Niall. Chciało mi się płakać, chciałam wylać te wszystkie emocje jakie we mnie siedziały, ale w całym moim życiu wylałam tyle łez, że już ich chyba po prostu zabrakło. Uświadomiłam sobie, że nie powinnam płakać, bo nikt nie zapłacze za mną. Już nie. Bo nie mam nikogo, jestem sama jak mała, wykrzywiona brzoza gdzieś na bezdrożach Syberii. Sama jedna, wśród wszechogarniającej bieli śniegów zmywającej się z bezchmurnym niebem.
Jestem doszczętnie rozbita na drobny mak i nie ma już co zbierać. Nie ma czego ratować, Niall. To koniec.
I Niall, naprawdę się boję. Nie samej śmierci, bo ona w ostatnich latach towarzyszyła mi zbyt często. Po prostu boję się. Bo co będzie potem? Co jeśli będę cierpieć jeszcze bardziej? Co jeśli moi rodzice będą mi mieli za złe, że to przeze mnie umarli? Że przeze mnie poddała się moja siostra? Bo to wszystko była moja wina, Niall.
To nie Twoja wina, aniołku.", powiedział przez łzy. Kilka razy musiał przerwać czytanie listu mrugając wtedy szybko, ponieważ rozmazywał się mu obraz. Po raz kolejny otarł łzy.
Muszę odejść. Nie mogę już tak dłużej. I nie chcę. Każdy kto staje się bliższy memu sercu odchodzi. Rodzice, Eliza, Rue i Blake, Alice... wszyscy w ten czy inny sposób. Ogarnia mnie przerażający strach, kiedy pomyślę, że Ty też odejdziesz, a tego bym nie zniosła, nigdy bym sobie tego nie wybaczyła, więc to ja muszę być tą osobą, która odejdzie.
Naprawdę byłeś moim powodem do życia, moją nadzieją, utrzymywałeś mnie przy życiu. Tyle razy chciałam to zrobić, zakończyć to, sprawić, że w końcu przestanie boleć, ale nie mogłam, nie mogłam Ci tego zrobić, bo to tak jakbym Cię zawiodła, ale wiesz co? Przecież Ty tych listów nawet nie czytasz. Wiem to, Niall. Przez ten cały czas wmawiałam sobie, że może jednak jakimś cudem je przeczytasz, ale Lola miała rację co do tych listów. Więc skoro ich nigdy nie przeczytasz, jak mógłbyś się dowiedzieć, że złamałam obiecane słowo, Niall?
Włączę sobie Moment, uwielbiam ją, jest moją ulubioną piosenką. Dlatego właśnie chcę zakończyć to wszystko słuchając jej, słuchając Twego głosu. Niech ta piosenka ukołysze mnie do snu, z którego już nigdy się nie obudzę.
Kocham Cię Niall, zawsze kochałam i będę kochać, nawet tam na górze.


Po raz ostatni,
dużo miłości,
Charlie ♥


Zaczęło padać, najpierw lekki deszczyk, potem przybierał na sile, aż deszcz stał się rzęsisty. Wyglądało to jakby niebo zapłakało. Za Charlie. Jakby płakało razem z chłopakiem. Jakby anioły przyłączyły się do opłakiwania dziewczyny. Bo nie miała rodziny, nikogo, miała tylko Nialla i swoje listy, w których otworzyła swoje serce. Zaufała mu, traktowała go nie tylko jako swojego idola, ale przyjaciela, któremu wyjawiła najskrytsze tajemnice, sekrety które trzymała w sobie tak długo. Miała tylko go, chłopaka, który zakochał się w niej i stracił zanim zdążył ją poznać, zanim zdążył przytulić, zanim zdążył jej powiedzieć, że był tam i czytał, słuchał jej, kiedy wylewała to co tkwiło w jej sercu, zanim zdążył przeprosić za to, że nie było go przy niej, kiedy go potrzebowała, ale teraz już jest i nigdy jej nie opuści. Jednak to ona go opuściła, samego, na ławce w potwornym deszczu.
Nie wiedział, od jak dawna tam siedział i wylewał łzy, kompletnie załamany, skulony na ławce i skrywający swoją twarz w dłoniach. Co chwilę powtarzał pojedyncze frazy, jąkając się przy tym.
„Przepraszam, Charlie!"
„To moja wina."
„To ja Cię zawiodłem."
„Moja Charlie."
Ktoś usiadł obok niego i położył dłoń na jego ramieniu.
Niall?"
Chłopak niepewnie się wyprostował i spojrzał na osobę, która siedziała na ławce i patrzyła się na niego z troską i lekką obawą w oczach. Była to kobieta.
Wszystko w porządku?" Zapytała po chwili.
Niall znów się rozpłakał, tym razem bardziej. Mimo, że nie znał brunetki, poczuł potrzebę wyrzucenia z siebie wszystkiego. Sekretu, którzy przez ostatnie kilkanaście tygodni ciążył w jego sercu, teraz złamanym sercu, bo dziewczyna, którą pokochał, którą chciał chronić, odeszła z tego świata i to była jego wina, bo zawiódł ją, ponieważ nie było go przy niej, kiedy ona najbardziej go potrzebowała.
Ona.. ona.."
Jednak chłopak nie był wstanie nic więcej powiedzieć. Rzucił się w ramiona nieznanej kobiety a ona go przytuliła mocno. Była zaskoczona i to bardzo. Czyżby Niall otrzymał listy? Nigdy ich nie czytała, nie mogłaby tego zrobić i Charlie i sobie, ale widocznie dziewczyna musiała napisać coś co wstrząsnęło chłopakiem i to porządnie.
Choć do środka. Jesteś kompletnie przemoczony, Niall."
Chwyciła go za rękę i pomogła mu wstać a on dał się jej prowadzić nie będąc w stanie funkcjonować. Co chwila powtarzał tylko krótkie Przepraszam.
Kiedy już znaleźli się w jej biurze, kobieta okryła go ciepłym kocem. Jednemu ze swoich podopiecznych kazała przynieść suche ubrania a sama zaczęła robić herbatę, by chłopak mógł się rozgrzać, co chwila pytając go jak się tu znalazł i co się stało?
Czekaj, skąd wiesz kim jestem?" Odezwał się nagle Niall, jakby wybudził się z jakiegoś transu.
Ohh, Niall, jesteś jednym z najbardziej rozpoznawalnych ludzi na świecie." Uśmiechnęła się ciepło. „No i nie łatwo jest zapomnieć twarz kogoś, kto jest na każdym plakacie w doszczętnie obklejonym nimi pokoju. Charlie o to zadbała."
Na jej imię wyraźnie się ożywił.
Jestem Jade, tak przy okazji. I widzę, że otrzymałeś listy." Powiedziała spoglądając na wystające koperty z kieszeni mokrej kurtki, która już suszyła się na ciepłym grzejniku.


>>>><<<<||>>>><<<<


Nie wiem jak wy, ale ja rozpłakałam się już na samym początku. Ohhh.. ;(;( Biedna Charlie, biedny Niall.. naprawdę było mi ciężko pisać o załamanym Niallu.. :(
Jak wam się podoba cytat na początku? Napisałam to, kiedy zmarła mi bliska osoba.. I stwierdziłam, że jak najbardziej pasuje do tego rozdziału.
PS. Mogłabym was prosić o coś. Jeden tweet z #toltnpl albo polecenie komuś tego ff naprawdę wiele by dla mnie znaczyło, ale nie tylko dla mnie. Bo to przepiękna historia, jedyna w swoim rodzaju i myślę, że należy się z nią podzielić z jeszcze więcej ludźmi. :) ily ♥




wtorek, 12 stycznia 2016

Twenty Letters To Niall

Drogi Niallu,


Przepraszam za to, że nie pisałam przez jakiś czas, ale byłam w szpitalu.


Nie...! Uniósł się Niall, zamykając usta dłonią. Jego serce chciało wyskoczyć mu z piersi. Jego umysł atakowały te same myśli, że Charlie targnęła się na swoje życie. Pokręcił głową jakby chciał to z niej wyrzucić. "Nie mogła tego zrobić." Powiedział szeptem, jakby te słowa wypowiedziane na głos przebierały dodatkowego znaczenia.


Nie, nie zrobiłam tego, jeśli o tym myślisz, Niall.


Niall widocznie odetchnął.


Cóż, trafiłam do szpitala następnego dnia po moim małym załamaniu. Była sobota, od rana naprawdę źle się czułam, ale miałam na wszystko wyjebane i to nie powstrzymało mnie przed pójściem na pocztę, by wysłać Ci list. Wiem, że wracałam i potem opamiętałam się w szpitalu. Ostre zapalenie opon mózgowych. Kiedy pogotowie przyjechało, po tym jak zemdlałam na ulicy, miałam ponad 40°C. Spędziłam tam prawie 2,5 tygodnia.
I naprawdę chciałam wtedy umrzeć, dalej chciałam po wyjściu, nawet ukradłam tabletki nasenne pielęgniarce, ale Niall. Nie mogę tego zrobić. Boże, jaka ja znów byłam samolubna, egoistyczna, jestem głupia. Nie mogę tego zrobić ze względu na Ciebie.


Niall nie rozumiał do czego bije Charlie, ale poczuł jak po jego spiętych mięśniach rozchodzi się dziwne ciepło i nadzieja, że dziewczyna żyje i za niedługo ją spotka.


Zapewne wiele razy słyszycie z chłopakami, że uratowaliście komuś życie, że jesteście lifesavers dla swoich fanów. I tak było w moim przypadku. Wasza muzyka, Twój uśmiech, zaraźliwy śmiech, to jak podchodzisz do życia, Twoja rozpierająca Cię energia, Twoje zamiłowanie do sportu, dziwna obsesja na punkcie Baracka Obamy, Twoja miłość do jedzenia, Twój irlandzki akcenty, po prostu Twoje bycie. To wszystko sprawiało, że mój dzień stawał się lepszy. Czasami wystarczyło spojrzeć na Twoje zdjęcie, Twój szczery uśmiech, którym skradłeś moje serce, posłuchać jakąś piosenkę, by choć na chwilę zapomnieć o tym całym piekle w którym żyłam. Byliście jak kojący lek moje rany.


Niall poczuł jak coś spływa mu po policzku. Łza. Nie otarł jej, pozwolił jej spłynąć, pozostawiając mokry ślad na jego skórze. Czuł jakby jego serce ściskała jakaś niewidzialna ręka, sprawiając, że zaczął myśleć o ostatnich czasach, a łzy same zaczęły cisnąć się mu do oczu. To co napisała tu Charlie było najpiękniejszą rzeczą jaką przeczytał w ostatnim czasie, było to czymś czego potrzebował. Pokręcić głową chcąc odgonić tamte myśli. Może był ulubieńcem nastolatków, ale nie wszystkich i zawsze znajdowali się tacy dla których był nikim.


Wiesz, chciałam to ostatnio zakończyć, ale stwierdziłam, że muszę jeszcze raz zobaczyć po raz ostatni Twój anielski uśmiech, Twoje oczy o nieziemskim odcieniu głębi oceanu odbijającej niebo w piękny, bezchmurny dzień, po prostu zasnąć raz na zawsze przy Twoim głosie. I wtedy natrafiłam się na to, że ktoś Cię wyśmiał, powiedział, że nie zasługujesz być w 1D. Miałam ochotę wsiąść na gapę do pociągu i pojechać tam i im dać popalić, powiedzieć co o nich myślę. Jak one mogły! Niall, kochanie, to nie prawda. Nie słuchaj tego co oni gadają. Oni są po prostu zazdrośni. Bo ty spełniasz swoje marzenia, kiedy oni ciągle siedzą na dupie, że tak powiem, w domu, przed komputerem i nic z tym nie robią, by spełnić swoje marzenia, dlatego hejtują tych, którym się udało, którzy znaleźli w sobie siłę, by walczyć, którzy wzięli sprawy w swoje ręce. Bo trzeba zawalczyć o spełnienie swoich marzeń, trzeba na nie zasłużyć, prawda? Ciężka praca popłaca i Tobie, chłopakom się to udało. Bosh, nienawidzę takich ludzi. Przecież oni Cię nie znają, nie wiedzą jaki jesteś naprawdę, więc jakim, do cholery, prawem mogą Cię osądzać! Może nie znam Cię osobiście, ale wiem, Niall, że jesteś najwspanialszą, najzabawniejszą i naprawdę dobrą osobą. To się liczy. Nie zapominaj o tym. My, wasi fani, wiemy jaki jesteś i to jest ważne, a nie jakieś zdanie kogoś, kto kipi tylko nienawiścią i użala się nad swoim nędznym życiem. Więc jeśli tylko ktoś znów odważy się Ciebie zaatakować, daj znać, my się nim zajmiemy, w końcu powiedzenie "Nie zadzieraj z Directioners" skądś się wzięło, nie? Jestem tutaj, wszyscy jesteśmy, gotowi Cię bronić, bo nie zasługujesz na takie traktowanie. Więc nigdzie się nie wybieram, Niall. Nie mogę Cię zostawić, nie kiedy ktoś tam próbuje zepsuć Ci humor, chce Cię zranić. Jesteśmy tutaj wszyscy, ja i inni Directioners. Zawsze będziemy. Pamiętaj o tym.
I kocham Cię, Niall, pamiętaj też o tym. Kocham Cię nad życie.
Dużo miłości,
Charlie ♥




Niall westchnął. Poczuł ciepło w sercu. Te słowa były dla niego dobrym pokrzepieniem. Od razu posmutniał, bo to Charlie trzeba było podnieść na duchu a nie jego. Jednak miała rację. Ich fani zawsze byli, kiedy ich potrzebował, kiedy czuł się niedowartościowany a oni po prostu jakby to wyczuli i od tak zrobili akcję z #WeLoveYouNiall, nie będąc nawet świadomymi tego co właśnie się stało. Zawsze czuł z nimi jakąś niewytłumaczalną więź, jakby empatię. Kochał ich jak drugą rodzinę. Byli jego drugą rodziną, przyjaciółmi, pocieszycielami, diagnozą na gorszy dzień, byli jego lifesavers.
Jednak to o czym mówiła dziewczyna. Dalej zdarzały się takie sytuacje. Przypomniało mu się ostatnie zdarzenie, kiedy to na lotnisku ludzie podający się za ich fanów, najpierw zwyzywali go, krzycząc, że zespół poradzi sobie lepiej bez niego, że nie potrafi śpiewać a potem zaczęli rzucać w niego różnymi rzeczami. Jednak najgorsze doświadczenie uczucia odrzucenia, bycia zbędnym czy niechcianym jakie w życiu poczuł, było kilka miesięcy temu, kiedy razem z Liamem spotkali dwie fanki. Chciały zdjęcie, i kiedy oboje stanęli przy dziewczynach, jedna z nich powiedziała, że chcą zdjęcie tylko z Liamem. Chciał się wtedy rozpłakać, jednak zacisnął zęby. Charlie byłaby z niego dumna, że nie dał im wygrać, chociaż mocno oberwał w tej bitwie. Koniec końców Liam złapał go za kaptur i przytrzymał, by jednak znalazł się na tym zdjęciu. Potem przez pół dnia przepraszał go, za to, że sam mógł w takim wypadku odmówić. Chłopak uśmiechnął się smutno. Ciekawe ile jeszcze razy będzie musiał doświadczać czegoś takiego? Ile jeszcze razy będzie musiał uśmiechać się, kiedy jego serce krwawi? Ile jeszcze razy będzie musiał zapewniać chłopaków, że wszystko w porządku, kiedy tak nie jest? Ciekawe ile jeszcze razy się wydarzą podobne rzeczy, zanim pęknie? Ciekawe czy kiedyś się to skończy?
Dasz radę, pomyślał, nie tylko o sobie, ale i dziewczynie. Jednak świadomość, że on zawsze miał chłopaków i fanów przy sobie a ona nie miała już nikogo, uderzyła go w sam środek serca tak nagle i mocno jak pierwszy piorun zwiastujący nadejście okropnej burzy w słoneczny dzień.
Charlie, wytrzymaj jeszcze chwilę, już jestem.
Powiedział cicho, kiedy pociąg zatrąbił dając znak, że już jest na miejscu.
Chłopak otarł zły, próbując nie zwracać uwagi na dziwne spojrzenia kobiety, która była z nim w przedziale. I gdy tylko drzwi się otworzyły, Niall wybiegł jak strzała, kierując się w stronę swojego celu podróży.




~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Przy okazji zapraszam was do mnie na wattpada.. TUTAJ 

sobota, 2 stycznia 2016

Nineteen Letters To Niall

Napięcie w Niallu rosło z każdą sekundą. Był coraz bliżej celu, coraz bliżej Charlie, coraz bliżej końca listów.
Zostały jeszcze, a może raczej tylko trzy. Czuł w sercu dziwny ucisk, pulsujący na całą klatkę piersiową, który sprawiał, że ciężko mu się oddychało. Zamknął oczy. Bał się, że powód przez który przestała pisać był tylko jeden, choć w głębi duszy wmawiał sobie, że po prostu ruszyła dalej, zamykając pewien rozdział w życiu.
Westchnął, uporczywie chcąc trzymać się tej myśli. Wyciągnął dziewiętnasty list z koperty i zaczął go czytać.


Drogi Niallu,

Chciałam dziś umrzeć. Naprawdę, Niall, chciałam tego. Mam już dość. Wszystko o czym marzę to, to by wreszcie przestało boleć. Bym nic nie czuła. Nie chcę już żyć. Nie mogę tak dłużej, Niall. To mnie przerasta. Zawsze jakoś się trzymałam, walczyłam za każdym razem, gdy moje serce ponownie rozbijało się w drobny mak, ale teraz jest inaczej. Po prostu, nie mam już siły walczyć.


Nie, nie, nie. Kochanie, nie możesz się poddać. Nie teraz, kiedy jestem tak blisko.


Przez ostatni czas Fran stała się jeszcze gorsza. Ona i jej koleżanki nie dają mi żyć. Nie mówię już o wyśmiewaniu, hejtowaniu czy tych wszystkich innych słownych terminach. One mnie prześladują. Nie, one mnie dosłownie dręczą, jak mściwe duchy w tych wszystkich paranormalnych serialach. I będą to robić aż do twojej śmierci.


Serca chłopaka stanęło na moment. To było straszne. Nigdy nie był prześladowany w szkole. Owszem zdarzały się momenty, kiedy ktoś go wyśmiał czy ośmieszył przed całą klasą, i mimo że zawsze reagował śmiechem to i tak czuł się kiepsko, ale to jest nic w porównaniu z tym co spotkało Charlie. Na samą myśl, że na świecie jest tysiące takich osób, przeszły go dreszcze. Nie rozumiał tych ludzi. Czym oni im zawinili?


Gdy ich psychiczne nękanie nie dawało im takiej satysfakcji na jaką liczyły poszły o krok dalej. Zaczęło się od przypadkowego oblania mnie piciem czy zalania mojej torby wodą. W zeszłym tygodnia nasza nauczycielka z historii zachorowała i mieliśmy zastępstwo z inną klasą, oglądaliśmy jakiś idiotyczny film o jakieś wojnie i powstaniu we Francji. Nienawidzę historii, Niall. Naprawdę. Nie rozumiem po co mam się uczyć na pamięć tych wszystkich dat i szczegółów jak tam ktoś 1000 lat temu pokonał sprytem swego wroga. Dobra, historia jest ważna, bo to nas teraz kształtuje, ale po co wybiegać aż tyle setek lat do tyłu?


Niall nadal czuł smutek ogarniający każdy cal jego ciała oraz tą dezorientującą obawę, którą starał się zepchnąć jak najgłębiej, to jednak uśmiechnął się, bo doskonale ją rozumiał. Nie cierpiał historii. Ledwo zdawał ten przedmiot w szkole, mimo że zawsze ściągał na sprawdzianach.


Ale wracając do zastępstwa. Na moje ogromne szczęście to była klasa Fran. I jakimś cudem usiadły za mną i Niall, odcięły mi włosy.


Co?!!! Wymsknęło się blondynowi. Kobieta siedząca obok spojrzała się na niego badawczym wzrokiem. Jednak ten tylko przeprosił i wrócił do listu.


Po prostu miałam warkocz i pod koniec lekcji usłyszałam chichot ludzi. Zorientowałam się dopiero, kiedy wkładałam książki do szafki na przerwie. Naprawdę miałam łzy w oczach, Niall. Ale nie rozpłakałam się. Fran stała za rogiem, a ja nie mogłam jej pokazać jak słaba naprawdę jestem. Bo byłam, jestem i taka zawsze pozostanę.


Nie jesteś słaba, szepnął Niall. Jesteś najsilniejszą osobą jaką kiedykolwiek znałem.


Moje włosy, które miałam już poniżej łopatek i które zapuszczałam, teraz były zaledwie do ramion. Po powrocie ze szkoły, Jade pytała się co się stało, bo wiedziała, że marzyłam o długich włosach. Powiedziałam, że gdzieś w radiu usłyszałam, że teraz modne są krótkie włosy. Zrobiła dziwną minę jakby wiedziała, że kłamię, ale szybko uciekłam do pokoju, gdzie przepłakałam całą noc. To było okropne, Niall. Co ja im takiego zrobiłam?


Niall poczuł jak łamie się mu serce. Naprawdę współczuł dziewczynie. Nie mógł sobie wyobrazić jak musiała się czuć, a to sprawiało, że sam czuł się jeszcze gorzej.


Ale jakoś dawałam sobie radę, aż do dziś. Ja już dłużej nie mogę, Niall.. Ze wszystkich rzeczy na świecie panicznie boję się wody. Nie są to pająki, jak w przypadku prawie każdej dziewczyny, ale zwykła woda. Jest to uraz z dzieciństwa. Miałam zaledwie 3 lata, kiedy wpadłam do jeziora, które znajdowało się z tyłu domu mojej babci. Prawie się utopiłam, ale uratował mnie tata. A fakt, że jest to moje najwcześniejsze wspomnienie, które pamiętam, sprawia, że nawet w wannie nie mogę mieć pełno wody, bo gdy tylko ona dosięga mi do klatki piersiowej czuję jak ogarnia mnie panika. Czasami myślę, że mogłam wtedy utonąć. Zaoszczędziłabym sobie tyle bólu i moi rodzice ciągle by żyli.
Ale wracając do tego co dziś się stało, miało to miejsce na długiej przerwie. Skończyłam jeść drugie śniadanie w łazience, tak, teraz to tam jadłam. Kiedy Alice wyjechała nie mogłam tak po prostu dalej jeść na stołówce, chciałam wrócić do biblioteki, ale już pierwszego dnia mnie tam znalazły. Ktoś wszedł do toalety w momencie, gdy chciałam z niej wyjść. Była to Fran i jej przyjaciółki. Od razu doskoczyły do mnie sprawiając, że musiałam się wycofać do kabiny. Zaczęły jak zawsze. Naśmiewanie, wyzwiska, że jestem ofermą, sierotą, że lepiej będzie jak się zabiję; potem zaczęły mnie szturchać i popychać na ściany kabiny a ja odbijałam się niczym piłeczka pingpongowa. Dobrze to znosiłam, Niall. Przez ostatni czas, przez te wszystkie razy, kiedy ktoś mnie ranił, nauczyłam się pobierać obojętna maskę, wiesz przysłowiową dobrą minę do złej gry. Bo człowiek, który ukazuje swoją słabość wcale nie jest odważny, że się tego nie wstydzi, jest wręcz przeciwnie. A ja nie chciałam być tchórzem i wyjść na słabą, choć taka byłam.


Nigdy nie byłaś, pomyślał i przyrzekł sobie, że będzie przypominał jej o tym za każdym razem, kiedy ją zobaczy.


I kiedy jedna z nich stwierdziła, że to nic nie daje, Fran kazała mnie złapać. Nachyliły mnie nad muszlą i wtedy Fran spuściła wodę a one wepchnęły mi tam głowę. Krzyczałam Niall, dosłownie wyłam i błagam, by tego nie robiły, ale to je dodatkowo nakręcało i ich śmiechy stawały się jeszcze głośniejsze. Wszystkie wspomnienia z mojego dzieciństwa powróciły. Krzyczałam pod wodą, zachłystując się nią. Mimo że wszystko trwało tylko z kilka sekund, zdawało mi się, że trwało to całe wieki. Chciałam w tamtym momencie umrzeć, Niall. Mimo wszechogarniającej i paraliżującej mnie paniki zaczęłam jeszcze bardziej łykać wodę. Chciałam, by to wszystko się już skończyło. Bym przestała cierpieć, bym po prostu przestała cokolwiek czuć. I wtedy ktoś otworzył drzwi obok i uciekając trzasnął nimi. Fran i jej świta puściły mnie i po prostu uciekły, zostawiając mnie tam, na wpół przypomną. Po chwili jednak ktoś wszedł, a ja nie chcąc się pokazać w takim stanie po prostu wstałam. Obok mnie stanęła dziewczyna z pierwszej klasy. Kojarzyłam ją, też była obiektem ich kpin. Spojrzała na mnie z żalem. W jej oczach można było dostrzec strach, bo ją kiedyś może spotkać to samo. "Wszystko w porządku? Zapytała. A ja wtedy pękam, nie miałam siły udawać. To było ponad wszystko. Po policzkach zaczęły spływać mi łzy. Poddałam się w tamtym momencie, Niall. Otarłam łzy i uciekłam na boisko, za trybuny. W samej bluzce. Przemoczona do połowy. Na dwór, gdzie lało jak srebra i wiał silny wiatr. Siedziałam tam skulona i płakałam, nie, ja wyłam. Wkładałam sobie dłoń do buzi, by nie było słyszeć moich krzyków. Nie przeszkadzał mi nawet siarczysty wiatr, który uderzał w moje zziębnięte ciało niczym bat; ani lodowaty deszcz, ani kałuża w której siedziałam. Było mi nawet przyjemnie. W sensie, że wreszcie czułam coś innego niż rozrywający moje i tak rozmiażdżone serce ból.
I siedziałabym tam jeszcze dłużej, ale strażnik mnie zauważył i musiałam się zwijać. Wróciłam do domu dziecka, nie mając gdzie się podziać. Jade przeraził mój widok, ale Niall, miałam to gdzieś, naprawdę miałam to gdzieś. W tamtej chwili marzyłam tylko, aby móc się komuś wyżalić. Wyrzucić z siebie wszystko. Wykrzyczeć, że już mi wszystko jedno, że nie zależy mi na zupełnie niczym. Że skoro życie miało mnie głęboko w dupie, to ja teraz też. Wszystko i wszystkich. Chcę, by się to skończyło. Czy to aż tak wiele? Proszę tylko o jedną małą rzecz. Chcę po prostu umrzeć. Bo jestem sama. Nie mam nawet nikogo, kto by mnie już wysłuchał, dlatego jak ostatnia idiotka piszę do Ciebie te listy, wiedząc, że i tak nigdy ich nie przeczytasz. Boże, jaka ja jestem żałosna.

Dużo miłości,
Charlie ♥



"To nie prawda. Masz mnie. Słucham i czytam i już prawie jestem. Nie poddawaj się, słońce." Powiedział na głos ze łzami w oczach nie zważając na to, że nie był sam w przedziale. "Proszę", dodał po chwili łamiącym głosem.
Pociąg zatrzymał się na jakieś stacji. Z tego co mówił mu Liam została jeszcze jedna i będzie na miejscu.
Nie czekając na nic, włożył list do koperty, otarł łzy w duchu wmawiając sobie, że wszystko będzie dobrze. Musiało, przecież tak dużo przeszedł i kompletnie załamałby się, gdyby jego najgorsze obawy się potwierdziły. Chłopak wziął do rąk przedostatni list a jego serce waliło jak przed pierwszym koncertem z chłopakami.




~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
NIESPODZIANKA!!!!!
Wielki powrót!!! Ale nie Georgi! Otóż postanowiłam sama wziąć sprawy w swoje ręce, bo jakoś nie mogłam się tak po prostu pożegnać z tą historią!! Oczywiście pisałam do Georgi o tym co planuje i nawet mi życzyła powodzenia :D Więc.. oficjalnie TWENTY ONE LETTERS TO NIALL DOCZEKA SIĘ NALEŻYTEGO ZAKOŃCZENIA :D



środa, 30 września 2015

Przepraszam + Zakończenie 21LTN

Po pierwsze przepraszam, że tak długo tutaj nie pisałam. W ogóle nie wiem dlaczego nie napisałam tutaj notki, kiedy pisałam o tym na Wattpadzie.. Gdzie ja miałam głowę, no.. Ale to chyba było spowodowane, że zaczęłam tam publikować całe ff i po prostu zapomniałam o blogu. Wybaczcie.
No ale nie ma dobry wiadomości dla was, jednak jest nadzieja, że się zmienią :)
Otóż jakiś czas temu Georgia zawiesiła wszystkie swoje ff tłumacząc to brakiem czasu, którego i tak jej brakowało skoro dodawała tak rzadko posty.
Jednak by nie złamać nam do końca serc napisała pokrótce jak widziała zakończenie historii Niall i Charlie :)
I powiem wam, że zakończyłaby to dokładnie tak jak przewidywałam to od samego początku.



~*~

Niall podczas podróży pociągiem czyta kolejne listy. 21 list postanowił przeczytać na sam koniec. Więc po przyjeździe pod dom dziecka, gdzie miał ją spotkać, czyta ostatni list Charlie, gdzie niestety dowiaduje się, że to był jej list pożegnalny, że dziewczyna zamierza popełnić samobójstwo, tak jak już chłopak wcześniej podejrzewał. :(
Niall się załamał. Siedział na ławce i płakał. W takim stanie zastała go młoda kobieta, która wyszła z domu dziecka. Rozpoznaje go i mówi, że jest tutaj pracownikiem socjalnym i przedstawia się jako Jade. Kobieta wyjaśnia mu, że Charlie wysłała wszystkie listy pod niewłaściwy adres i później wszystkie zostały odesłane z powrotem. Pracownica mówi też Niallowi, że jej kuzynka pracuje hotelu, w którym kiedyś zatrzymali się z chłopakami, więc dała jej paczkę listów i kazała jej to dostarczyć do pokoju Nialla.
Potem Jade mówi blondynowi, że Charlie nie umarła. Jej próba samobójcza się nie udała, i teraz przebywa w takim domu dziecka dla nastolatków w wieku 16-18 (idk jak się to fachowo u nas nazywa i czy coś takiego jest). Daje mu adres. Chłopak jej dziękuje i udaje się do Charlie ze świadomością, że dziewczyna może nie być szczęśliwa jego widokiem.
Kiedy w końcu ją odnajduje, Niall nie wie co ma powiedzieć, jak ma to wszystko wytłumaczyć, jego uczucia. Oboje tkwią w milczeniu, dopóki Charlie nie zaczyna płakać i mówi mu, że się spóźnił, i dlaczego nie przejechał do niej zanim chciała się zabić, itp. Potem zaczęli rozmawiać.
Niall zaczął odwiedzać Charlie, kiedy tylko mógł przez najbliższe lata, a oni stawali się sobie coraz bliżsi.
Jednak były takie dni, kiedy Charlie nie miała siły stanąć z łózka rano, ale z czasem było lepiej. Oboje mieli się dobrze.
Na samym końcu, po latach, nadal było przyciąganie pomiędzy tą dwójką, później nastąpiło dziwne wyznanie miłości, ślub, 400 zaadoptowanych dzieci i potem wszyscy żyli długo i szczęśliwie. ♥

~*~

No i jak? Wiem, wiem.. Czujecie nie dosyt. I tutaj moja mała niespodzianka.
Otóż, już kiedyś pisałam o pewnej dziewczynie z Węgier - Annie, która tłumaczyła to ff na węgierski. Kiedy Georgia po bodajże 13 liście, przez długi okres czasu (wtedy było to ok 9 miesięcy) nie dodawała żadnego listu, dziewczyna postanowiła SAMA dokończyć to ff.
I właśnie napisałam do niej z prośbą czy mogłabym dokończyć 21LTN jej wersją (tutaj wam nie zdradzę, czy jest taka sama, czy nie).
Zobaczymy co odpisze i CZY odpisze, bo ponad miesiąc nie była online. Ale mam parę miejsc, gdzie mogę spróbować się z nią skontaktować, więc trzymajcie kciuki, by na którymś mi odpowiedziała i się zgodziła.
Oczywiście będzie to nie lada wyzwanie, bo ja nie znam węgierskiego, ale od czego jest wujek google hahaha


Zapraszam na wattpada 21LTN- tam najszybciej napiszę o jakichkolwiek informacjach
albo na mojego twittera i hashtag #TOLTNPL - gdzie napiszę możecie być na bieżąco.